Pachnący i lekki obiad. Znowu trochę w stylu włoskim. Wegański.
Kiedyś takie danie by nie przeszło- ja byłam wielkim przeciwnikiem suszonych pomidorów, Sowa uznawał cukinię za niezjadliwą gąbkę. Wygląda na to, że do niektórych smaków trzeba dojrzeć, albo wypróbować w takim daniu, żeby wydobyć z nich wszystko, co dobre.
Ten obiad to jeden z najszybszych na świecie. Powstaje w kilkanaście minut, właściwie czas przygotowania uzależniony jest od tego, jak długo gotuje się makaron (wybrałam pełnoziarniste świderki ze znanego dyskontu z nakrapianym chrząszczem, po 12 minutach są idealne).
Jak widzicie, uwielbiam makarony z warzywami i pomidorami. W mojej lodówce prawie zawsze stoi przecier pomidorowy albo koncentrat. W tym daniu pojawił się głównie z potrzeby zużycia napoczętego opakowania, ale myślę, że śmiało można go pominąć, wtedy będziemy mieć makaron bez sosu.
Staram się zawsze mieć w domu zapas strączków. Przeważnie jest to soczewica i czerwona fasolka, ale czasem najdzie mnie ochota na cieciorkę. Pasuje do wszystkiego i przemyca do posiłku trochę białka.
Składniki dla dwóch bardzo głodnych osób:
200-250 g makaronu (np. pełnoziarnistych świderków)
1 cukinia
1/2 puszki cieciorki (jak ktoś ma dużo czasu, polecam cieciorkę ugotować samemu)
1 cebula
1 ząbek czosnku
kilka suszonych pomidorów w oleju
olej do smażenia (np. ten ze słoiczka od pomidorów)
2 łyżeczki koncentratu pomidorowego lub kilka łyżek przecieru z pomidorów (można pominąć)
Sól, pieprz, tymianek, bazylia
Przygotowanie:
Zagotować osoloną wodę i wrzucić makaron.
Pokroić w kostkę cukinię, cebulkę, suszone pomidory.
Na dużej patelni rozgrzać olej (proponuję ten ze słoiczka z suszonymi pomidorami, jest bardzo aromatyczny), wrzucić cebulę, pomidory suszone, cukinię, starty lub rozgnieciony ząbek czosnku. Posolić, dodać pieprz i zioła. Dusić parę minut, aż cukinia trochę zmięknie (można podlać wodą z gotowania makaronu).
Dodać cieciorkę i przecier pomidorowy (lub koncentrat- wtedy trzeba zachować więcej wody z gotowania makaronu, żeby trochę go rozrzedzić).
Poddusić jeszcze parę chwil do momentu, gdy makaron będzie gotowy. I już! Obiad na talerzu w niecały kwadrans. Smacznego!
właśnie sobie dzisiaj zrobiłam, dołączy do stałego repertuaru. robiłam też botwinkę, ja co prawda miałam katar więc nie za bardzo czułam smak, ale Betty twierdzi że super :)
OdpowiedzUsuń