strony

niedziela, 20 lipca 2014

Kokosowa tapioka z musem mango.

Kulki tapioki kojarzyły mi się kiedyś tylko z bubble tea. Ale za sprawą poznańskiego Wypasu poznałam deser, który na zawsze zmienił moje podejście do granulatu z manioku. Drobne perełki tapioki, gotowane w mleczku kokosowym, z musem mango na wierzchu; trochę egzotyczne i zaskakujące, bo w strukturze przypominają kawior, a trochę taki powrót do dzieciństwa- delikatne i kleiste jak ryż na mleku albo kaszka. Prawdę mówiąc, najbardziej smakuje mi ten aksamitny mus. Zdecydowanie nie wolno próbować go przed nałożeniem na tapiokę, bo nic nie zostanie. Jest doskonały; wydaje mi się, że mango zyskuje dodatkowych walorów smakowych po spotkaniu z blenderem.


Sowa mnie zaskoczył, gdy po pierwszej łyżeczce deseru z naszej ulubionej knajpy na Jeżycach uznał, że jest największym fanem tapioki i że mógłby ją jeść codziennie. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko kupić worek tych perełek, dobrej jakości mleczko kokosowe (zawsze sprawdzam, czy w składzie jest coś więcej niż tylko kokos i woda) i spróbować odtworzyć ten przysmak. Może się komuś wydawać, że tapioka jest trudno dostępna albo droga. Ja zamawiałam ją za kilka złotych w internecie, ale widziałam ją też w tej samej cenie w sklepach ze zdrowym jedzeniem, a nawet w jednym z toruńskich supermarketów. Sekretem tego deseru jest sok z limonki- myślę, że nie warto zastępować jej cytryną, bo ma zupełnie inny charakter.


środa, 16 lipca 2014

Jagodzianki.

Jest tylko jedno takie danie, które bezwarunkowo musi zawierać jagody, żeby zasłużyć na swoją nazwę. Zjedzenie pysznej jagodzianki latem to dla mnie  obowiązek; ważniejszy, niż pączek w tłusty czwartek czy faworki w karnawale. Te rumiane, owalne bułeczki, z mnóstwem jagodowego nadzienia, kojarzą mi się z wakacjami nad morzem (mimo tego, że pochodzą z Mazowsza). Przywołują na myśl małe, duszne cukierenki, gdzie osy próbują dopaść wszystkie wypieki leżące dumnie na ladzie. 


Miałam zawsze jeden problem z kształtem jagodzianek- trzeba zjeść mnóstwo buły, żeby móc się przez chwilę nacieszyć smakiem jagód, brudzących język na fioletowo. Strasznie to mi się wydawało niesprawiedliwe, zwłaszcza, kiedy chciało się podzielić tym przysmakiem z drugą osobą. Gdy przecięło się taką jagodziankę na pół, komuś przypadała często tylko namiastka nadzienia, które prawie w całości kryło się w drugiej połowie. 


Dlatego te domowe jagodzianki-zawijasy są dla mnie formą idealną. Każdy kęs ma smak jagód, ale zrównoważony delikatnym i puszystym drożdżowym ciastem. Do tego cukier puder z góry. Nie za słodko, bardzo jagodowo. Lipcowo, wakacyjnie, beztrosko.

niedziela, 13 lipca 2014

Tarta z kremem jaglanym i owocami na migdałowo- daktylowym spodzie.

Martynie od dawna należało się coś słodkiego bez pieczenia. Oli obiecałam przepis na coś z jagodami.  Ja uwielbiam kaszę jaglaną i szukam kolejnych jej zastosowań. Do tego Sowa właśnie przyjechał. Czyli generalnie zrobienie tej tarty było sprawą oczywistą.


Zawsze, gdy wrzucam tu coś słodkiego, zachwalam, jakie to pyszne, jakie to proste. Tym razem nie będę się zbędnie rozpisywać. Napiszę tylko, że koniecznie musicie przekonać się sami, jak smakuje taka tarta, a odechce się Wam wałkować i piec zwykłe, na kruchym spodzie. Teraz będzie rzeczą jasną jak słońce, że w szufladzie zawsze będą czekać migdały i suszone daktyle, na wypadek, gdyby naszła mnie ochota na ciasto, a odpalanie piekarnika byłoby niemożliwe z powodu upału. 
Ciasto bez pieczenia, bez jajek, bez mąki, bez nabiału. 

czwartek, 10 lipca 2014

Testaroli al pesto.

Nie, nie jadłam tego nigdy we Włoszech. Nawet nie słyszałam nazwy tej potrawy. Dowiedziałam się o niej, bo pojawiła się w śródeckim Raju. Więc zgłębiłam temat, jaki zrobić te ni to placki, ni to kluchy. I zdradzę Wam, co odkryłam: że to danie to pochwała prostoty. Potrzebne są 4 składniki: mąka, woda, sól i olej. 


Testaroli pochodzą z regionu Lunigiana, czyli generalnie bardzo odizolowanych terenów Toskanii, tuż przy granicy z Ligurią. Dawniej było to proste pożywienie dla wiejskiej ludności. Teraz jest to pysze danie, podawane najczęściej z bazyliowym pesto.

niedziela, 6 lipca 2014

Najlepsze, co może przytrafić się marchewce.

No dobra, żartuję. Każdy wie, że najlepsze, co może przytrafić się marchewce, to ciasto marchewkowe. Ale w obiadowym wydaniu, marchewka z korzennymi przyprawami i rodzynkami (zupełnie jak w moim ulubionym cieście), w towarzystwie kaszy jaglanej, pora i nasion słonecznika - to jeden z moich ulubionych zestawów.
Kiedyś było już coś podobnego na blogu, ale bardziej czosnkowo-ziołowe, a mniej słodkie. A moim małym zdankiem, to jest jeszcze lepsze i z kaszą może uchodzić za pełnoprawny obiad.



 
  • 4-5 marchewek
  • 1 por (jaśniejsza połowa)
  • 3/4 szklanki kaszy jaglanej lub bulgur
  • 1 ząbek czosnku
  • duża garść rodzynek
  • duża garść pestek słonecznika
  • przyprawy: kurkuma, mielony kumin, imbir, suszona mielona kolendra, cynamon, pieprz (lub prościej: mieszanka curry)
  • olej z pestek winogron do smażenia
  • pietruszka lub kolendra do posypania

  • Kaszę ugotować w 1,5 szklanki osolonej wody, z dodatkiem odrobiny tłuszczu.
  • Marchewkę umyć, obrać i zetrzeć na grubych oczkach tarki.
  • Jasną część pora umyć i pokroić w półplasterki (ciemne liście zostawić na zupę).
  • Na patelni rozgrzać olej, wrzucić pora, pestki słonecznika, starty ząbek czosnku, przyprawy. Gdy por się lekko zeszkli, dodać marchewkę. Dusić parę minut, na koniec dodać rodzynki. Wymieszać z kaszą. Pyszny obiad gotowy!


sobota, 5 lipca 2014

Strucla z domową konfiturą z czerwonej porzeczki.

W lipcu łatwo jest przesadzić z ilością owoców kupionych na rynku. Zwłaszcza w tegorocznym sezonie- wydaje mi się, że jakoś szybciej pojawiły się rarytasy, które zawsze kojarzyłam bardziej ze schyłkiem lata (chyba nigdy wcześniej nie było tyle malin w lipcu, a porzeczki pojawiły się już w czerwcu!) Wystarczy 5 minut spędzone między straganami, żeby zapach rozgrzanych w słońcu owoców wzbudził ogromną chęć pochłonięcia tego wszystkiego. Nagle w domu pojawiają się kilogramy agrestu, porzeczek, czereśni, malin i truskawek, które trudno jest przejeść. I wtedy warto zrobić dżem albo konfiturę. Nie koniecznie taką na zimę, zapasteryzowaną, do słoików. Taką do zjedzenia od razu, a najlepiej jako nadzienie do pysznej, drożdżowej strucli.



Moja strucla to trochę oszustwo. Wyglądają efektownie, jakby ktoś się napracował. Smakuje wyśmienicie. A prawda jest taka, że jest banalna w przygotowaniu. Wystarczy wszystko ładnie zwinąć i gotowe!


Jest tylko jeden, ogromny problem z taką struclą. Jeśli nie ma się towarzystwa do jedzenia, to żaden rozsądek, sumienie, chęć dobrego prezentowania się w bikini ani jakiekolwiek inne pobudki nie będą w stanie powstrzymać Was przed zjedzeniem połowy ciasta od razu.

Wiem o tym z własnego doświadczenia.

piątek, 4 lipca 2014

Pasta z zielonej soczewicy i suszonych pomidorów.

Kiedy zrobiliśmy tę pastę z Sową za pierwszym razem, ogarnęła nas zupełna gastronomiczna głupawka. Zniknął nawet ostatni kawałek zeschłego chleba, bo postanowiliśmy oszczędzić trochę świeżego pieczywa na śniadanie.  Wyjadaliśmy ją po prostu łyżką, prosto z garnka, w którym powstała.


A wszystko dzięki temu, że mój przyjaciel Patryk zainspirował mnie swoją pastą z suszonych pomidorów i cieciorki. Wcinaliśmy ją ze znajomymi na wolnym powietrzu i zachwycaliśmy się jej smakiem (moim zdaniem wygrała nawet z obłędnie dobrym  masłem orzechowym, miksowanym przez Patryka!).

środa, 2 lipca 2014

Tabbouleh z awokado.

Słyszeliście kiedyś o arabskiej sałatce tabbouleh? 


Kiedyś pewnie bym nawet jej nie spróbowała, bo unikałam natki pietruszki jak ognia; a kuskus, natka i cytryna to nieodłączne składniki tej potrawy. Jednak stała się sprawa niesłychana! Do listy rzeczy, które zasmakowały mi w ciągu ostatnich paru lat (suszone pomidory, czarne oliwki, ogórki konserwowe, nasiona kolendry) dołącza właśnie natka, czyli chyba najzdrowsze zielsko świata. W mojej wersji pojawiło się awokado, czyli Liban i Meksyk znalazły się nagle jakoś bliżej siebie.
Składniki przewidziane są dla dwóch osób (chociaż ja pewnie dałabym radę pochłonąć wszystko w pojedynkę), więc jak chcecie przygotować taką sałatkę na imprezę, to dodajcie więcej kaszy.

  • 1 duży pomidor lub 2 mniejsze
  • 1 dojrzałe awokado
  • pół szklanki suchej kaszy kuskus
  • garść pestek dyni
  • poszatkowany szczypiorek, natka pietruszki (nie cały pęczek, tylko kilka gałązek)
  • sok z połowy cytryny
  • sól, pieprz




  • Pokroić pomidora (zawsze najpierw zalewam wrzątkiem i obieram, ale może być ze skórką) i awokado.
  • Kuskus wsypać do miski, dodać dużą szczyptę soli i zalać wrzątkiem tak, żeby poziom wody był centymetr ponad kaszą. Po paru minutach wrzucić kaszę na sitko i i przepłukać zimną wodą, żeby ostygła.
  • Poszatkować wszystkie zioła.
  • W dużej misce wymieszać wszystkie składniki, dodać pestki dyni, sok z cytryny, doprawić solą i pieprzem.
Smacznego!