W lipcu łatwo jest przesadzić z ilością owoców kupionych na rynku. Zwłaszcza w tegorocznym sezonie- wydaje mi się, że jakoś szybciej pojawiły się rarytasy, które zawsze kojarzyłam bardziej ze schyłkiem lata (chyba nigdy wcześniej nie było tyle malin w lipcu, a porzeczki pojawiły się już w czerwcu!) Wystarczy 5 minut spędzone między straganami, żeby zapach rozgrzanych w słońcu owoców wzbudził ogromną chęć pochłonięcia tego wszystkiego. Nagle w domu pojawiają się kilogramy agrestu, porzeczek, czereśni, malin i truskawek, które trudno jest przejeść. I wtedy warto zrobić dżem albo konfiturę. Nie koniecznie taką na zimę, zapasteryzowaną, do słoików. Taką do zjedzenia od razu, a najlepiej jako nadzienie do pysznej, drożdżowej strucli.
Moja strucla to trochę oszustwo. Wyglądają efektownie, jakby ktoś się napracował. Smakuje wyśmienicie. A prawda jest taka, że jest banalna w przygotowaniu. Wystarczy wszystko ładnie zwinąć i gotowe!
Jest tylko jeden, ogromny problem z taką struclą. Jeśli nie ma się towarzystwa do jedzenia, to żaden rozsądek, sumienie, chęć dobrego prezentowania się w bikini ani jakiekolwiek inne pobudki nie będą w stanie powstrzymać Was przed zjedzeniem połowy ciasta od razu.
Wiem o tym z własnego doświadczenia.
W dzień upały zniechęcają do uruchamiania piekarnika, ale gdy lipcowe popołudnie zrobi się nagle pochmurne i chłodne, zapach konfitury, a później drożdżowego ciasta przypomina, że mamy lato.
Na konfiturę do ciasta:
1 szklanka czerwonych porzeczek, umytych i pozbawionych ogonków
2 łyżki cukru (zwyczajnego, nie żelującego)
1 łyżeczka esencji waniliowej.
Przygotowanie konfitury:
Owoce i cukier wrzucić do rondelka. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i gotować, co jakiś czas mieszając, aż zgęstnieje.
Na struclę:
-
25g drożdży świeżych (1/4 kostki)
- 1/2 szklanki ciepłego mleka
- 2 łyżeczki cukru (jedna na zaczyn, druga do ciasta)
- pół łyżeczki soli
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1/8 szklanki oleju
- 1 jajko (osobno żółtko i białko)
- konfitura do posmarowania ciasta
- cukier puder do posypania
- Do szklanki wlać mleko, dodać drożdże i 1 łyżeczkę cukru. Zostawić na 10 minut, żeby powstał zaczyn.
- Do miski przesiać mąkę, dodać łyżeczkę cukru, sól, żółtko, olej i zaczyn. Wymieszać i zagnieść, wyrabiać przez jakiś czas, żeby powstała gładka kula. Odstawić ciasto na godzinę przykryte ściereczką w misce, żeby wyrosło.
- Piekarnik nagrzać na 180 stopni.
- Po godzinie rozwałkować ciasto na prostokąt, posmarować konfiturą, zwinąć ciasno w rulon (od strony krótszego boku).
- Rulon przekroić wzdłuż na pół i z obu części upleść struclę (jak na zdjęciach poniżej)
- Posmarować ciasto z wierzchu białkiem.
- Przełożyć je ostrożnie na wyłożoną papierem blachę i piec około pół godziny, aż będzie rumiane (u mnie 25 minut).
- Ciasto drożdżowe najlepiej jest studzić na kratce. Na koniec można posypać je cukrem pudrem.
Smacznego!
Jej. Mogłabym podpisać się pod każdym słowem w Twoim poście, szczególnie tym o nadgorliwości w znoszeniu owoców i warzyw do domu;) nie zrobię takiej strucli teraz zaraz wyłącznie dlatego, że dziś nikt nie pomoże mi jej zjeść, a znam siebie i wiem, że to znaczy że zjem sama całą (nie połowę). Ale jutro to co innego bo mam towarzystwo do nakarmienia na garden party!
OdpowiedzUsuń