strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 września 2016

Kawa i Kwiaty #5: Cascara, czyli kawowa herbata owocowa.

Jeśli komuś nie smakuje kawa, być może woli herbatę, a gdy nie jest amatorem herbaty, prawdopodobnie wybiera herbatkę owocową. Wyobraźmy sobie teraz napój, który można podciągnąć pod wszystkie te kategorie – napar z owoców kawowca. To właśnie cascara, dość jeszcze nieznana i niedoceniana przez kawoszy i herbaciarzy, chociaż w wielu kawiarniach już od dawna dostępna.


Czym jest cascara? 

Cascara to w pewnym sensie produkt uboczny po produkcji kawy: z owoców wydobywa się cenne ziarna, a pozostały miąższ suszy. Susz zalewa się wrzątkiem i gotowe! Jakiego smaku możemy się spodziewać po zaparzeniu cascary? Dla mnie plasuje się on pomiędzy wigilijnym kompotem z suszu a herbatką z czerwonych owoców. Jest słodki, odrobinę kwasowy, lekko kawowy. Trochę jak malinowa herbata z miodem, trochę jak daktyle. Na pewno bardzo, bardzo ciekawy!
Co do zawartości kofeiny w filiżance cascary zdania są podzielone, ja znalazłam informację, że nie odbiega wiele od espresso – oznacza to, że delikatnie pobudza, jednak w mniejszym stopniu, niż kawa parzona metodami przelewowymi.
Cascara wymaga mniej precyzji podczas parzenia w porównaniu do kawy, jest też tańsza, co może być kolejnym argumentem za spróbowaniem jej.

Jak parzyć cascarę?

Podobnie jak herbatę, najlepiej w naczyniu, które umożliwia oddzielenie fusów od naparu. Ja w tym celu używam frenchpressa, nada się też każdy zaparzacz z sitkiem. Przepisy i proporcje są różne, dlatego najlepiej kierować się tym podanym na opakowaniu – najprawdopodobniej będzie on dobrze dopasowany do zawartości :) Przeważnie jest to około 5 gramów cascary na 100 mililitrów wrzącej wody i 5-7 minut parzenia. Myślę, że jest tu duże pole do eksperymentów.
Latem można przygotowywać cascarę na zimno tak, jak cold brew.
Gotowy napar można urozmaicić, dodając do niego na przykład krojone cząstki cytrusów. Pycha!




środa, 14 września 2016

Kawa i Kwiaty #4: O młynkach.

Jeśli w poprzednich wpisach chociaż trochę przekonałam Was, że kawa zmielona tuż przed zaparzeniem smakuje o wiele lepiej, to być może zaczęliście zastanawiać się nad zakupem młynka. Przypomnę jeszcze raz najważniejszy powód, dla którego warto jest mieć młynek w domu: mielona kawa traci swój smak i aromat w błyskawicznym tempie. Jeśli wybieramy dobre ziarna i oczekujemy, że wydobędziemy z nich wszystko co najlepsze i najpyszniejsze, potrzebujemy odpowiedniego sprzętu, żeby je zmielić.
Spieszę zatem z pomocą i radą: w co warto zainwestować?

Pod uwagę bierzemy jedynie młynki żarnowe. Urządzenie z ostrzem, które w wielu domach funkcjonuje jako młynek do kawy, nadaje się świetnie do robienia cukru pudru, natomiast musicie pamiętać, że mielenie w nim kawy jest według mnie jeszcze gorszym pomysłem od kupowania już zmielonej. Wynika to z faktu, że ostrza tną ziarna z różną intensywnością i znaczna ich część zamieni się w drobny pył, który sprawi, że napój będzie gorzki i nieprzyjemny.

sobota, 10 września 2016

Kawa i Kwiaty #3: Zimna kawa na ostatnie ciepłe dni.

To doprawdy przedziwne, jak szybko minęło mi to lato. Nie zdążyłam upiec ciasta z morelami i lawendą tak, jak planowałam. Nie przygotowałam wpisu o kiszeniu ogórków. Przez ubiegłe dwa miesiące nie znalazłam wolnej chwili, żeby opublikować przygotowany dawno temu przepis na cold brew, czyli kawę "parzoną" na zimno. Na szczęście wrzesień daje mi szansę na nadrobienie zaległości, bo rozpieszcza wyjątkowo wysokimi temperaturami jak na tę porę roku. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odgrzebać zdjęcia zrobione w czerwcu i zachęcić Was, abyście uczcili ostatnie ciepłe dni tego roku takim napojem.


Jak wspomniałam, cold brew to kawa, która "parzy" się, a w zasadzie maceruje w zimnej wodzie przez kilkanaście godzin. Z tego powodu napój ma bardzo dużo kofeiny – bo właśnie od czasu maceracji zależy zawartość kofeiny w kawie. Nie dajcie sobie zatem wmówić, że nic nie stawia na nogi bardziej od mocnego espresso. Kawa w ekspresie parzy się błyskawicznie, przez to zdecydowanie słabiej pobudza od napojów z innych metod parzenia. Cold brew daje wielkiego energetycznego kopa w upały, do tego smakuje zupełnie inaczej niż ta sama kawa parzona w ciepłej wodzie i schłodzona kostkami lodu. 


piątek, 27 maja 2016

Kawa i Kwiaty #2: Jakie ziarna wybrać?


Postanowiłam, że moje wpisy o kawie będę układać w podobnej chronologii do tej, w jakiej sama zaczęłam poznawać szczegóły na ten temat. Poprzednio pisałam o tym, jak zacząć doceniać dobrą kawę. Było o otwartości na nowe doświadczenia, o dobrych kawiarniach i o segmencie speciality. Dziś postanowiłam skupić się bardziej na kwestii samego surowca – gdzie znaleźć dobre ziarna i jakie wybrać?

Zacznijmy od praktycznych podstaw.




1. Arabica vs. robusta

Bardzo często słyszymy hasło: "100% arabica" więc intuicyjnie możemy uznać, że arabica jest lepsza. Jest to zgodne z prawdą; jak już w poprzednim wpisie wspominałam, kawa z segmentu speciality to tylko arabica. Robusta to gatunek o wiele bardziej wytrzymały, jednak zdecydowanie uboższy w smaku, którego dodatek do kawy sprawia, że napój staje się cierpki i kwaśny. Robustę można znaleźć także w drogich kawach, jest po prostu wypełniaczem, który zapewnia producentowi większy zysk, a nam dostarcza nieprzyjemnych doświadczeń.


czwartek, 19 maja 2016

Kawa i Kwiaty #1: jak zacząć doceniać dobrą kawę.

Jestem bardzo ostrożna, gdy zaczynam poruszać tematy, na których się nie znam. Jednak w kwestii kawy zdobyłam już pewne doświadczenie. Chociaż nigdy nie byłam częścią profesjonalnej branży kawowej, mam wrażenie, że po wielu latach miłości do tego napoju mogę dzielić się opiniami i spostrzeżeniami, które komuś być może się przydadzą.
Wiedziałam, że będę kawoszem, zanim jeszcze zaczęłam na dobre pić kawę – zachwycała mnie kultura kawowa, cała ta magiczna atmosfera jak z filmu Jarmuscha, czy też na drugim biegunie – styropianowe kubki z sieciówek w rękach modnych dziewczyn jak Holy Golightly w Śniadaniu u Tiffany'ego. Moją wielką licealną ambicją było malowanie wzorków z mlecznej pianki a cichym marzeniem – otwarcie własnej kawiarni. Był też czas, gdy kawę zdradzałam z zieloną herbatą i w zasadzie w ogóle przestałam ją pić, do momentu, aż odkryłam, jak doceniać dobrą kawę. 


Od początku istnienia bloga planowałam pisanie o kawie i herbacie, dziś wreszcie przyszła chwila, kiedy postanowiłam, że powstanie tutaj cały cykl Kawa i Kwiaty, w którym będę mogła bez ograniczeń rozpisywać się o moim ukochanym napoju. Dobry początek to początek od podstaw: jak zacząć doceniać dobrą kawę, ale najpierw: właściwie po co? Jeśli ktoś ma wątpliwości, spieszę z odpowiedzią: każdy, kto uważa, że kawa powinna smakować jak kawa i być jedynie źródłem kofeiny, traci 99,9% tego, co napój ten ma do zaoferowania. Nie chcę nikogo nawracać i przekonywać na siłę do swoich racji. Jeśli lubisz to, co pijesz i nie masz zamiaru poznawać nowych smaków – najprawdopodobniej uznasz to wszystko za nic nie wnoszącą pisaninę i masz do tego pełne prawo. Ale z drugiej strony, warto mieć świadomość, że istnieje alternatywa. Zwłaszcza, że w przypadku kawy występuje pewne niesamowite zjawisko: o jakości kawy nie świadczy cena. W sklepach można znaleźć mnóstwo kiepskiej jakości ziaren droższych od tych z segmentu speciality, czyli najwyższej próby. Zamawiając kawę w kawiarniach płacimy z reguły porównywalną kwotę, ale są miejsca, gdzie dostaniemy napar, który jest przygotowany z wielką starannością i różnicę poczujemy od razu. Posiadając odrobinę wiedzy na ten temat możemy przynajmniej powiedzieć, że to, co pijemy, jest kwestią świadomego wyboru a nie przypadku.