strony

sobota, 10 września 2016

Kawa i Kwiaty #3: Zimna kawa na ostatnie ciepłe dni.

To doprawdy przedziwne, jak szybko minęło mi to lato. Nie zdążyłam upiec ciasta z morelami i lawendą tak, jak planowałam. Nie przygotowałam wpisu o kiszeniu ogórków. Przez ubiegłe dwa miesiące nie znalazłam wolnej chwili, żeby opublikować przygotowany dawno temu przepis na cold brew, czyli kawę "parzoną" na zimno. Na szczęście wrzesień daje mi szansę na nadrobienie zaległości, bo rozpieszcza wyjątkowo wysokimi temperaturami jak na tę porę roku. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko odgrzebać zdjęcia zrobione w czerwcu i zachęcić Was, abyście uczcili ostatnie ciepłe dni tego roku takim napojem.


Jak wspomniałam, cold brew to kawa, która "parzy" się, a w zasadzie maceruje w zimnej wodzie przez kilkanaście godzin. Z tego powodu napój ma bardzo dużo kofeiny – bo właśnie od czasu maceracji zależy zawartość kofeiny w kawie. Nie dajcie sobie zatem wmówić, że nic nie stawia na nogi bardziej od mocnego espresso. Kawa w ekspresie parzy się błyskawicznie, przez to zdecydowanie słabiej pobudza od napojów z innych metod parzenia. Cold brew daje wielkiego energetycznego kopa w upały, do tego smakuje zupełnie inaczej niż ta sama kawa parzona w ciepłej wodzie i schłodzona kostkami lodu. 


Co będzie nam potrzebne?
  • Dobre, jasno palone ziarna kawy jednorodnego pochodzenia, czyli single origin. Mi osobiście do tej metody pasują kawy z Kenii i Etiopii, ze względu na ich owocowy i orzeźwiający aromat, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poeksperymentować. 
  • Waga, żeby odmierzyć dozę kawy. W przypadku cold brew spotkałam się z różnymi proponowanymi proporcjami, ja sugeruję tradycyjny stosunek 6 gramów kawy na każde 100 mililitrów wody. 
  • Młynek, żeby zmielić ziarna. Mielimy je dość grubo, aby po zmieleniu przypominały piasek. Obiecuję, że następny kawowy wpis będzie właśnie o młynkach, czyli najważniejszym sprzęcie!
  • Filtrowana, zimna woda.
  • Dwa duże szklane naczynia.
  • Lejek lub dripper i filtry.




Jak przygotowujemy cold brew?
  • Wsypujemy zmieloną kawę do dużego szklanego naczynia i zalewamy odpowiednią ilością zimnej wody. Wstawiamy do lodówki na plus-minus dobę. 
  • Po tym czasie przecedzamy kawę przez filtr do innego naczynia, używając drippera (v60, kalita) lub lejka. Z mojego doświadczenia wynika, że proces ten przebiega dość wolno i przy dużej ilości napoju trzeba zmieniać filtr kilka razy. 
  • Kawę pijemy bez mleka i cukru, ponieważ ze względu na metodę "parzenia" ma ona bardzo niewiele goryczy. Będziecie zaskoczeni, jak bardzo owocowo i orzeźwiająco potrafi smakować kawa – kompot porzeczkowy, sok grejpfrutowy, mrożona herbata – spodziewajcie się różnych pysznych rzeczy w swojej szklance!
  • Przecedzoną kawę można trzymać w lodówce w szklanym naczyniu do następnego dnia. Smacznego!



5 komentarzy:

  1. Po cichu śledzę serię i chłonę :D czekam na wpis o młynkach, od jakiegoś już czasu chciałabym kupić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. huhu, to w takim razie jutro go przyszykuję i najpóźniej we wtorek będzie!

      Usuń
  2. Nigdy nie słyszałam o takiej metodzie przyrządzania kawy, muszę ją wypróbować. Z reguły kawę na zimno przyrządzałam z lodami i ze spienionym mlekiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam, ale faktycznie nie nadaje się dla każdego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow jestem pod wrażeniem będę musiała spróbować tego sposobu. W pobliżu otworzyła się nowa super hurtownia kawy pojadę i znajdę jakieś odpowiednie dla siebie aromaty.

    OdpowiedzUsuń