strony

czwartek, 10 lipca 2014

Testaroli al pesto.

Nie, nie jadłam tego nigdy we Włoszech. Nawet nie słyszałam nazwy tej potrawy. Dowiedziałam się o niej, bo pojawiła się w śródeckim Raju. Więc zgłębiłam temat, jaki zrobić te ni to placki, ni to kluchy. I zdradzę Wam, co odkryłam: że to danie to pochwała prostoty. Potrzebne są 4 składniki: mąka, woda, sól i olej. 


Testaroli pochodzą z regionu Lunigiana, czyli generalnie bardzo odizolowanych terenów Toskanii, tuż przy granicy z Ligurią. Dawniej było to proste pożywienie dla wiejskiej ludności. Teraz jest to pysze danie, podawane najczęściej z bazyliowym pesto.
A ja jestem wielkim fanem pesto. Mogłabym zostać pracownikiem Ministerstwa Pesto, gdyby gdzieś takie powstało. Mogłabym pisać referaty o jego odmianach. Smakuje mi też kupne pesto (najbardziej takie świeże z lodówki, można znaleźć w lidlu). Ale z czasem przerzucę się pewnie wyłącznie na domowe pesto, z kilku powodów:
- kupne pesto (oprócz tego w dyskontach) jest niewspółmiernie drogie
- kupne pesto często zawiera OCET. Uważajcie na ocet w pesto! Moim zdaniem ocet nadaje się przede wszystkim do pikli, czyszczenia zlewu i gotowania jajek w koszulkach. Zdecydowanie mnie wkurza, jak pojawia się w sklepowych sosach czy pastach do chleba. Zabija cały smak.  W ogóle uważajcie na składniki sklepowego pesto. Czasem cena nie idzie w parze z jakością.
- kupne pesto zawiera twardy ser w stylu parmezanu, grana padano, pecorino itp. A są to sery podpuszczkowe. Haczyk na wegetarian, odpada w ogóle w przypadku wegan. 
- zrobienie domowego pesto nie jest wcale pracochłonne: wystarczy duża garść bazylii, ząbek czosnku, oliwa, sól, 2 łyżki ulubionych orzechów/ pestek, podprażonych na suchej patelni, np. jak w oryginale: orzeszki piniowe, ale można taniej, ergo bardziej studencko: nerkowce, migdały, pestki słonecznika. cokolwiek, co nam akurat wpadnie do michy blendera. Ba, nie potrzeba nawet blendera: wystarczy moździerz. Wegańskie pesto można podkręcić odrobiną płatków drożdżowych.


Przepis na testaroli z pesto to bardziej wskazówki, bo jest to danie z tych, które robi się na oko. Za proste, żeby odmierzać, jak w przypadku naleśników. Ciasto musi być jednak dużo gęstsze. Z konsystencji kwaśnej śmietany dostałabym pewnie piątkę z plusem, bo na studiach milion razy mieszaliśmy gips, który  prawidłowo właśnie tak powinien wyglądać. No, zamieszajcie ciasto na testaroli jak gips. („jak kwaśna śmietana, 18%”)

Generalnie jeśli chodzi o proporcje, to powinno być tyle gramów mąki, co wody, (czyli np. 300 g mąki i 300 ml wody) ale różne są rodzaje mąki: jeśli wybierzecie pełnoziarnistą lub orkiszową, to pewnie trzeba będzie dodać trochę wody. U mnie nie wyszło wcale po równo wagowo, ale objętościowo. (zresztą chcąc napisać dokładny przepis na blogu, odkryłam, że na mojej wadze szklanka wody o objętości 250 ml waży 200g, więc albo mam bardzo rzadką wodę, albo generalnie stechiometria nie jest dla mnie i zostaję przy gotowaniu „na oko”)
  • 1,5 szklanki mąki (u mnie pszenna, typ 650)
  • 1,5 szklanki wody mineralnej, gazowanej
  • pół łyżeczki soli
  • 1,5 łyżeczki oliwy z oliwek
  • + odrobina oleju do smażenia (kapka na patelnię, rozsmarowana ręcznikiem papierowym).
  • Mąkę przesiać do miski, dodać wodę, sól i oliwę i wymieszać trzepaczką. Masa ma mieć konsystencję gęstej śmietany, więc w razie potrzeby dodać mąkę lub wodę.
  • Odstawić na minimum 15 minut (koniecznie! ciasto na wszelkie placki i naleśniki jest lepsze, gdy „odstanie”).
  • W międzyczasie można przygotować pesto: w blenderze/moździerzu utrzeć bazylię,  ząbek czosnku, 2 łyżki nerkowców/migdałów/pestek słonecznika, oliwę i sól. (jeśli żal Wam domowego krzaczka bazylii, spróbujcie pietruszkowego pesto. Równie pycha, a pęczek pietruszki dostaniecie w każdym zieleniaku).
  • Mocno rozgrzać dużą, wysmarowaną olejem patelnię. Wylać ciasto, żeby placek miał średnicę całej patelni i grubość około pół centymetra (u mnie akurat poszło całe ciasto na 1 smażenie).
  • Smażyć kilka minut i ostrożnie przewrócić na drugą stronę, sprawdziły się plastikowe szczypce. (ja potem jeszcze znów przewracałam i dosmażałam obie strony, żeby były rumiane).
  • Przełożyć placek na deskę do krojenia. Gdy trochę ostygnie, pokroić w romby i wrzucić do garnka z wrzącą wodą. Jak testaroli wypłyną na wierzch, zmniejszyć grzanie i gotować jeszcze 2 minuty.
  • Podawać z pesto. U mnie na wierzchu pojawiły się też suszone pomidory. Smacznego!



5 komentarzy:

  1. Chyba się do Ciebie wprowadzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Te 3 słowa to dla mnie zaszczyt i cudowny komplement, ale i tak nie dorastam im do pięt : )

      Usuń
  3. Hmm, dzięki Twojemu postowi marzę o podróży do Włoch jeszcze bardziej:):):)

    OdpowiedzUsuń