strony

wtorek, 27 maja 2014

O warzywach, owocach i kwiatach (z targowiska) + niezłe ziółka na balkonie



Rynek z warzywami, owocami i kwiatami to miejsce, gdzie tracę rozum. Kiedyś przynajmniej raz w tygodniu chodziłam z Mamą w charakterze pomocnika na rynek "na Nowickiego" (ulicy dawno zmieniono nazwę, a o rynku mówi się tak do dziś). Była to dla mnie ogromna atrakcja i zawsze obiecywałam sobie, że na studiach będę kontynuować ten zwyczaj. W Poznaniu targowisk jest pod dostatkiem: Rynek Łazarski i Jeżycki to moje dwa ulubione.



Współczuję wszystkim, którzy kiedykolwiek robili lub będą robić zakupy na targowisku w moim towarzystwie. Miotam się między straganami, żeby znaleźć najładniejsze warzywa i owoce. Muszę obejść wszystkie alejki, zanim zdecyduję się, co gdzie kupić.  Lubię, gdy na stoisku jest mały wybór: wtedy najprawdopodobniej sprzedawcą jest osoba, która przywozi zbiory z własnych upraw. Jeśli u kogoś obok pomidorów leżą pomarańcze, to jasne jest, że zaopatruje się na giełdzie. Cieszę się, gdy zaufani handlarze mają stałe miejsca na targowiskach. Wiadomo, że najlepsze jajka w Toruniu są u pana, który sprzedaje ziarna (najwyraźniej jego kury właśnie te ziarenka dziobią).  Na Rynku Jeżyckim najbardziej lubię robić zakupy u sprzedawcy, który zawsze ma różne odmiany sałat, teraz też przepyszne nowalijki. Wszystkie warzywa są pięknie poukładane i opisane; aż się proszą, żeby kupić ich mnóstwo i pochłaniać. 


Nie zniechęcają mnie też powykrzywiane, brudne marchewki i cebula w łupinach. Może to nie zawsze jest reguła, ale często im brudniejsze i brzydsze warzywa, tym lepszy mają smak. Jest kilka zasad, których nauczyłam się chodząc na rynek z Mamą- że najlepsze ogórki gruntowe to te jaśniejsze, bo były mniej nawożone azotem, albo koper do kiszenia ogórków musi mieć dużo ziaren, najlepiej podsuszonych.


Dzisiaj dałam się zwieźć mojemu węchowi. Na rynku unosił się niesamowity zapach truskawek, potęgowany przez nagrzewające się w słońcu plandeki. Kupiłam te, które pachniały najbardziej intensywnie. W domu zobaczyłam, że większość z nich jest zgnieciona i miękka, więc nie zachęcały niestety do jedzenia. Ale wykorzystałam je do drożdżówek, które niedługo pojawią się na blogu :)

Zawsze z przyjemnością oglądam na rynku sadzonki i kwiaty. Z pomocą Sowy zasadziłam pierwszy raz rośliny na balkonie. Okazuje się, że własna uprawa ziół nie wymaga ani wielkich zasobów finansowych, ani ogromnego wkładu pracy. Tydzień temu kupiliśmy wór ziemi w markecie. Następnego dnia wybrałam sadzonki ulubionych ziół na rynku i gotowe! 


Akcja: niezłe ziółka
  • worek ziemi uniwersalnej- ok. 3 zł w supermarkecie
  • doniczki- ja za jedną zapłaciłam 7 zł, drugą Sowa zrobił z zerdzewiałej formy do pieczenia (wystarczyło dorobić jej otworki na dnie). Pomysłów jest wiele- niedaleko mnie przy wejściu do pizzerii stoją wielkie puszki po sosie pomidorowym, w których zioła pięknie się prezentują.
  • sadzonki ziół i kwiatów: cena jednej to ok. 4-6 zł

    Kompletnie się nie znam (jeszcze) na sadzeniu roślin, ale moja intuicja mi podpowiadała, żeby zrobić to tak:
Do donicy z otworkami wsypać ziemię do ok. 1/3 wysokości. Sadzonki wyjąć z małych doniczek i ustawić na warstwie ziemi, pamiętając o odstępach. Zasypać wszystko ziemią, lekko ją uklepać i podlać. Gotowe!





Czyli za ok. 20 zł można mieć własne zioła, które rosną o wiele lepiej niż te w doniczkach z supermarketu. Zioła są bardzo przyjazne dla pszczół- warto mieć to na uwadze w ciężkich dla nich czasach.  Większość osób panikuje na widok pasiastych owadów i ja też nie czuję się w ich towarzystwie komfortowo, ale jednak bardzo wiele dobrego im zawdzięczamy i musimy o nie dbać.


Do moich doniczek wybrałam bazylię miniaturową, tymianek, miętę i małego goździka do ozdoby. Po tygodniu muszę przyznać, że rosną przepięknie! Przez pierwsze dni trzeba było pamiętać o wieczornym podlewaniu (zwłaszcza, że były przecież upały). Nie dość, że ładnie wyglądają, to dają mi ogromną radość, kiedy mogę ich użyć w kuchni. Zawsze przycinam wtedy górne gałązki, żeby rośliny mogły się rozkrzewiać.
Podsumowując: lećcie po sadzonki, ziemię i skombinujcie jakikolwiek pojemnik, który nada się jako doniczka. Będzie pięknie i pysznie!

5 komentarzy:

  1. absolutnie <3
    tylko jedno ale: są ludzie, których zniechęca cebula w łupinach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio dostałam od cioci 6 rodzajów flanc z ziołami i też pięknie rosną! Polecam bazylię cytrynową, jest świetna, moje najnowsze odkrycie. Mam też kolendrę (ale chyba nie przepadam), bazylię zwykłą, oregano, cząber i tymianek. Uwielbiam je <3

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie wyglądają, strasznie żałuję, że nie mam balkonu :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne kwiaty, balkon wygląda od razu o wiele lepiej. Robi się już coraz cieplej, więc na moim balkonie też niedługo pojawią się kwiaty :)

    OdpowiedzUsuń