strony

czwartek, 11 czerwca 2015

Wegańskie lody bananowe, czyli nana ice cream.

Było o lodziarniach, dziś będzie o lodach.
W czasach mediów społecznościowych i hasztagów bardzo szybko da się rozpętać burzę wokół jakiegoś trendu żywieniowego albo konkretnej potrawy.
Gdy do głosu dochodzą osoby, które dla zdrowia i urody pochłaniają dziennie kilkadziesiąt bananów, tworzy się w czyjejś genialnej głowie pomysł na nana ice cream. Intrygowały mnie od pierwszej chwili, gdy tylko usłyszałam o nich na instagramie.


Zasada jest banalna: mrozisz pokrojone/połamane banany, a potem wrzucasz do pojemnika blendera, miksujesz z jakimś dodatkiem i już. W pół minuty masz gotowy deser, którego przygotowanie w standardowej wersji może trwać godzinami- gotowanie śmietanki i żółtek, chłodzenie, mrożenie, miksowanie (przygotowując domowe lody bez specjalistycznego sprzętu należy co pół godziny blendować masę, żeby była gładka i kremowa). Generalnie marzyły mi się domowe lody, chodziła mi po głowie nawet maszynka do lodów (tylko co ja zrobię z kolejnym gratem w kuchni zimą?), więc wypróbowanie lodów z bananów było koniecznością.
Domyślacie się, że skusił mnie też fakt, że wystarczą dwa składniki do ich przygotowania.

sobota, 6 czerwca 2015

Kokosowo-cynamonowe crumble z rabarbarem.


Czyli rabarbar pod kruszonką, ma się rozumieć. Albo, według sprzedawców z rynku jeżyckiego, rabarber. 
Taka ni to kruszonka, ni to granola. Czyli crumble.
Nie zapomnę, jak bardzo się zdziwiłam, że rzewień, który omawialiśmy na farmakologii to właśnie rabarbar. Ale okazuje się, że rabarbar lekarski to nie ten, który na przełomie wiosny i lata zamieniamy w ciasta, kompoty i inne pyszności.


Mimo wszystko do rabarbaru trzeba podchodzić z szacunkiem. Po pierwsze: to chyba jedyna roślina, której częścią jadalną jest ogonek liścia. Po drugie: rabarbar to warzywo! Czyli od razu możemy pokusić się o wniosek, że skoro warzywa są zdrowe, to rabarbar trzeba wcinać na potęgę. Faktycznie, duża zawartość witaminy C i błonnika to jego mocne strony, a że idą w parze z cudownym smakiem (im rabarbar bardziej różowy, tym słodszy), to trzeba korzystać z sezonu. Żeby potem pamiętać dobrze ten aromat, gdy pije się kawę na przykład z Kenii, o wyraźnej kwasowości rabarbaru. 


czwartek, 4 czerwca 2015

Pieczone pierogi z botwinką i wędzonym twarogiem.

Nigdy nie odmówię sobie przyjemności z jedzenia rękami, gdy tylko jest taka możliwość. Może dlatego tak bardzo lubię kanapki, burgery, pizzę, pitę, bajgle, tortille... generalnie wszystkie zbożowe wypieki, które w połączeniu z pysznymi dodatkami mogą stanowić sycący posiłek, zjedzony bez użycia sztućców. Dania, które można doświadczać dodatkowymi receptorami, poczuć jeszcze przed pierwszym kęsem. Brzmi patetycznie, ale każdy wie, o co mi chodzi. No i najlepsze są takie, które przy okazji nie pobrudzą ulubionej koszuli i nie rozpadną się moment po ugryzieniu. 



Do tej kategorii dorzucam pieczone pierogi. Szybkie i proste (jak wszystko, za co zabieram się w kuchni), idealne do spakowania na rower i zabrania na piknik. Nadzienie z botwinki i wędzonego sera, podkręcone miętą i gałką muszkatołową- petarda! Jeśli nie macie piekarnika- przygotujcie sobie taki farsz jako pastę do pieczywa albo sos do makaronu, chociażby dla samego przepięknego, różowego koloru (a przy okazji genialnego smaku).